natchnęło mnie

Opublikowano w 2 października 2025 21:25

Naprawdę miałam wenę, ale wyobraź sobie, że już ją lekko straciłam. Bo trzeba było tę stronę przygotować, bo w sumie zjadłam i miałam oglądać Zmierzch. No ale obiecałam sobie to i serio chciałam - więc jestem. To pierwszy wpis, dlatego tylko wspomnę, że ten blog ma charakter pamiętnika - będę pisać słowem tzw. mówionym. Mogą być błędy gramatyczne, językowe. Będzie ich dużo. Ale to nie o tym. To jest miejsce dla mnie, bo czuję, że tego potrzebuję - w jakiś sposób się uzewnętrznić. Ale spokojnie, nic od razu ani w 100%. Kocham metaforę, a wymyślanie historii przed snem to moja pasja - zatem nigdy nie dowiesz się co tutaj jest prawdą, a co fikcją... Nic nie jest planowane. Piszę kiedy chcę i co chcę, tylko jak mnie natchnie. A bardzo chciałam to zrobić dzisiaj, bo czułam WSTRĘTNE (tak dokładnie!!) poczucie winy. Okropne emocje towarzyszące mi w momencie kiedy odpuszczam, pozwalam sobie. A chodzi o trening. W ostatnich kilku dniach nie mogłam iść na jakikolwiek trening (poniedziałek, wtorek, środa bez treningu). Dzisiaj miał być TEN dzień, ale dostałam okres. I sluchaj! Ja obiecałam sobie jakies 2-3 lata temu, że w pierwszy dzień choćby skały srały - ja odpoczywam. Tak dla siebie, daję luz. No i dałam siedzę na chacie, pad thai zjedzony, ZMIERZCH wleci zaraz dokończę. Ale te myśli... jezuuuuuu. Przez całą drogą PLUŁAM do siebie, że co ja odwalam. Ciężko mi nad tym panować i zmieniać kierunek myśli. Moja relacja ze skakaniem jest toksyczna. Naprawdę love-hate relationship. Wyobraź sobie dziedcko, które przeraźliwie o czymś marzy, a jednocześnie od razu spisuje się na straty. Tak to ja, która w wieku 8 lat stwierdziła, że jest za stara by trenować gimnastykę - i że z TEGO NIC NIE BĘDZIE. Świadomość tego blokuje mnie prawie każdego dnia - zapętlam się. Z jeden strony kocham skakać i jest to pasja mojego życia i największa miłość, z drugiej blokuję się, bo mam zakodowane, że JA SIĘ DO TEGO NIE NADAJĘ, przecież ja nie jestem dobra. Chcę nad sobą zapłakać i nad tym biednym dzieckiem, które tak myślało. A jak wiemy wewnętrzne dziecko nie śpi... a jak śpi, to chyba udaje. Czuję, że w wielu momentach blokuje mnie mój mental. Nie mogę się nauczyć rzeczy, bo jestem zblokowana, bo źle myślę. I TAK WIEM, że można zmienić myślenie, mózg jest plastyczny - ja serio jestem świadoma. Ale jest mi po prostu ciężko. I w tym momencie właśnie chcę nad sobą zapłakać. Tak po prostu przytulić tę małą dziewczynkę i jej powiedzieć, ze tonie prawda, bo tak właśnie bym przytuliła wszystkich swoich uczniów. I tak płaczę rzewnie  pisząc to. I tak właśnie ma to wyglądać.Publikuję bez czytania. 

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.